– Na pewno jest to odpowiednia osoba na tym miejscu. Ma dobry kontakt z nami, a jeśli chodzi o fach szkoleniowy, to tak naprawdę nie ma o czym dyskutować, bo go ma, a my mamy do niego zaufanie – mówi o nowym trenerze Delecty Wojciech Gradowski.
Już wcześniej mówiłeś, że zespół Delecty to właśnie mieszanka doświadczenia z młodością. W Częstochowie takie połączenie dawało pozytywne rezultaty. W Bydgoszczy może być podobnie?
Wojciech Gradowski: – Myślę, że to jest bardzo dobre zestawienie. Częstochowa zawsze wiodła w tym prym i ona wyznaczała te tendencje wystawiania młodych zawodników, szlifowania ich i uczenia gry w siatkówkę. Wielu reprezentantów Polski, którzy do dzisiaj biorą czynny udział w zgrupowaniach zostało przyjętych i wychowało się pod skrzydłami Częstochowy. Myślę, że jest to dobra droga. Wiadomo, że musi być połowa zespołu czy kilku zawodników doświadczonych, którzy kilka sezonów rozegrali i wiedzą, jak się „poruszać” w tym siatkarskim światku. Musi być też kilku młodych zawodników, którzy będą „podglądać” tych starszych, nabierać doświadczenia i czasami dostawać od nas również jakieś uwagi, przyjmować je bądź nie, to już zależy od zawodnika. Myślę, że to jest dobra droga, by w składzie było kilku młodych siatkarzy, którzy będą się uczyć. Częstochowa tym tropem idzie już wiele lat i wychodziło im to zawsze na dobre.
Trenujecie już jakiś czas, poznałeś kolegów z zespołu. Problemów z aklimatyzacją chyba nie było? Z niektórymi zawodnikami już się znałeś, choćby z Marcinem Wiką, Michałem Dębcem czy Andrzejem Wroną.
– Z Andrzejem Wroną graliśmy razem trzy sezony, z Marcinem Wiką jeden i z Michałem Dębcem ten ostatni sezon byliśmy razem w Częstochowie, więc nie miałem żadnych problemów. Znamy się też z tymi bardziej doświadczonymi zawodnikami z boiska. Oczywiście tych młodszych kolegów poznaliśmy i poznajemy coraz bardziej. Im więcej treningów, im dłużej będzie trwał sezon, tym będziemy się znać lepiej.
Pracujecie pod wodzą nowego szkoleniowca. Jakim trenerem jest Piotr Makowski?
– Na pewno jest to odpowiednia osoba na tym miejscu. Ma dobry kontakt z nami, a jeśli chodzi o fach szkoleniowy, to tak naprawdę nie ma o czym dyskutować, bo go ma, a my mamy do niego pełne zaufanie. Jak na ten krótki czas, który tutaj jestem, mogę powiedzieć, że jest bardzo miłym i pogodnym człowiekiem, a to jest bardzo ważne. Czasami nawet fach trenerski nie jest ważny, a ważne jest, by relacja z trenerem była dobra. Tutaj mamy obie rzeczy, zarówno fach jak i dobre relacje z trenerem. Wiemy, kiedy można zażartować, a kiedy trzeba trzymać powagę i trenować. Jest pełne zaufanie, szacunek, także to są te najważniejsze cechy. Jednak tak naprawdę zobaczymy to w trakcie i po sezonie, bo to sytuacje stresowe pokazują jak to wszystko wygląda, a trener wydaje się być spokojną osobą, także wydaje mi się, że będzie po prostu dobrze.
Trenujecie bez Anttiego Siltali i Michała Masnego. Z jednej strony jesteście w dobrej sytuacji, bo brakuje tylko dwóch zawodników, a z drugiej jednak kluczową postacią jest tutaj Michał Masny, bo to on prawdopodobnie będzie pełnił rolę pierwszego rozgrywającego. Może to mieć jakiś wpływ na waszą postawę w początkowych spotkaniach?
– Może mieć to wpływ, kiedy my – nowi zawodnicy, nie graliśmy jeszcze z Michałem. Jest to jednak kwestia zgrania, porozumienia na boisku i ilości wykonanych powtórzeń, to nie bierze się znikąd. Myślę jednak, że Michał jest na tyle doświadczonym zawodnikiem i grał z tyloma zawodnikami, obojętnie na jakiej pozycji, że nie będzie z tym żadnego problemu. Poza tym jest cały czas w pełnym treningu, bo przygotowuje się z kadrą, tak samo Antti Siltala. Dlatego myślę, że nie będzie jakichś większych problemów. Tak jak mówiłem, Michał jest doświadczonym rozgrywającym, spędził wiele sezonów czy to w PlusLidze, czy to w innych ligach, grając na najwyższym poziomie, więc myślę, że nie będzie kłopotów z dostosowaniem swojej gry czy z porozumieniem się z nim na boisku. Wydaje mi się, że nie będzie to miało żadnego wpływu na początkową fazę sezonu i wyniki.
Sezon jeszcze się nie rozpoczął, ale już możemy wskazać na jeden jego plus. Wracamy do starego systemu rozgrywek. To chyba słuszna decyzja, bo natężenie spotkań się zmniejszy i będzie wam łatwiej zarówno pod kontem fizycznym jak i psychicznym.
– Na pewno tak. W poprzednim sezonie tych spotkań do rozegrania było bardzo dużo, a bardzo mało treningów. Organizm był wyczerpany, bo oprócz ligi mieliśmy w Częstochowie jeszcze europejskie puchary, więc dochodziły ciągłe przeloty, wyjazdy autokarami i nie było czasu na regenerację. Teraz się to wszystko unormowało, wróciliśmy do starego systemu, choć ten początek będzie troszkę przyspieszony i tych spotkań będzie więcej, ale później będzie przerwa i powrót do normalności, czyli do tygodniowych przygotowań i meczów sobota/niedziela. Z perspektywy czasu uważam, że to jest dobra decyzja i zdecydowanie wolę ten system, który jest obecnie. Chociaż zawodnicy starsi, bardziej doświadczeni, grali mecze i nie narzekali, bo najwięcej kontuzji bierze się z treningów, więc ci starsi zawodnicy gdzieś tam w głębi ducha mówili, że jest dobrze, bo gramy więcej spotkań a mniej trenujemy. Wszystkich kontuzji chyba więcej bierze się z treningów niż z grania, więc to zdrowie nie było aż tak obciążone, jak zazwyczaj. Teraz będzie więcej treningów, ale zobaczymy. Było różnie, trochę narzekaliśmy, byliśmy niezadowoleni, ale ten system mnie też bardziej odpowiada i dzięki temu będzie troszkę spokojnie.
Za stroną: http://aktualnosci.siatka.org/pokaz/2011-08-21-wojciech-gradowski-jest-pelne-zaufanie-i-szacunek