W 24. kolejce PlusLigi siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz nie sprawili niespodzianki i nie postawili Asseco Resovii zbyt trudnych warunków, ulegając rywalom 0:3.
26 lutego 2017 09:47
W 24. kolejce PlusLigi siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz nie sprawili niespodzianki i nie postawili Asseco Resovii zbyt trudnych warunków, ulegając rywalom 0:3. – Ciężko sobie wyobrazić mecz, który wyglądałby gorzej niż ten. Nie ma co ukrywać, że nastawialiśmy się na to, że tutaj powalczymy – mówił szczerze środkowy ekipy znad Brdy, Mateusz Sacharewicz.
Pod wodzą nowego trenera, Dragana Mihailovica, bydgoszczanie nie sprawili jeszcze niespodzianki, a w sobotni wieczór dość gładko ulegli wicemistrzom Polski. Tylko w drugim secie bydgoszczanom udało się przekroczyć barierę 20 punktów, ale wszystkie trzy partie przebiegały zdecydowanie pod dyktando teamu z Podkarpacia. – Ciężko sobie wyobrazić mecz, który wyglądałby gorzej niż ten. Nie ma co ukrywać, że nastawialiśmy się na to, że tutaj powalczymy. Nie mówię o zwycięstwie czy punktach, chcieliśmy zagrać dobrą siatkówkę na tyle, na ile jesteśmy w stanie. Resovia niestety kompletnie rozstrzelała nas zagrywką, a do tego dołożyła świetną grę blok-obrona. Rywale pokazali nam, że są w innym miejscu i tabela odzwierciedla to w 100%. Zderzyliśmy się ze ścianą – bez ogródek podsumował Mateusz Sacharewicz. Potwierdzeniem jego słów jest aż 11 błędów w przyjęciu, a słaby odbiór zagrywek wyraźnie utrudniał konstruowanie skutecznych akcji. Środkowy nie ukrywał, że spotkanie w Rzeszowie pokazało także różnicę pomiędzy zespołami. – My walczymy o to, żeby nie zająć dwóch ostatnich miejsc, a Resovia walczy zapewne o dwa pierwsze i w tym meczu było to widać w 100%. Wracamy teraz do domu i przygotowujemy się do walki z Espadonem Szczecin, a to dla nas bardzo ważne spotkanie – dodał.
Aktualnie Łuczniczka Bydgoszcz plasuje się na 13. miejscu w tabeli PlusLigi i nad swoim najbliższym rywalem, Espadonem Szczecin, ma 5 punktów przewagi. Ekipa znad Brdy uległa jednak beniaminkowi ze Szczecina w pierwszej fazie rundy zasadniczej. – Ciężko już szukać w naszym terminarzu przeciwników, z którymi teoretycznie mamy szanse. Oczywiście szanse na zwycięstwo mamy z każdym, ale trudno szukać innego spotkania, w którym będziemy faworytem. Z Espadonem Szczecin gramy u siebie, na wyjeździe przegraliśmy 2:3, więc na pewno nastawiamy się na to, że będziemy grać o całą pulę. To będzie dla nas bardzo ważny mecz, bo potem zostają nam już tylko rywale z pierwszej ósemki i to będą same ciężkie spotkania – nie owijał w bawełnę Sacharewicz. Jak na razie siatkarzom bydgoskiej ekipy nie pomogła zmiana na ławce trenerskiej. Piotra Makowskiego zastąpił Dragan Mihailovic, ale pod jego wodzą gra Łuczniczki nie uległa wyraźnej poprawie. – Jak przychodzi nowy trener, to zawsze jest ta nadzieja, że magiczną różdżką odmieni cały zespół i nagle zaczniemy grać jak Modena. Na razie tak się nie stało, więc dajmy trochę czasu i trenerowi, i nam, żeby oswoić się z nową osobą, nowym stylem prowadzenia drużyny i nowym treningiem. Na koniec sezonu zapewne tak zarząd, jak i każdy będzie miał prawo ocenić, co wniósł nowy szkoleniowiec – stwierdził Mateusz Sacharewicz.
http://siatka.org/pokaz/mateusz-sacharewicz-zderzylismy-sie-ze-sciana/